W poprzednim artykule pisałem o gigantycznych podziemnych dzwonach drążonych na terenie dzisiejszego Izraela od epoki żelaza, które z czasem stały się trzonem podziemnego miasta, które w nich powstało. Dziś szerzej opiszę jedno z zastosowań takich dzwonów, a mianowicie podziemny gołębnik.
Na pierwszy rzut oka, może się Wam wydawać, że hodowla ptaków w wydrążonych pod ziemią gołębnikach to jakiś błąd, ale takie są fakty, a największe podziemne gołębniki składały się z kilku tysięcy nisz na gniazda!
Mało kto wie, że gołębie to jedne z pierwszych udomowionych przez człowieka ptaków, które towarzyszą ludzkości od tysięcy lat. Już w Starożytnym Egipcie wykorzystywano te ptaki do transportu wiadomości, a pierwsze czołgi wyposażano w klatkę z gołębiem oraz specjalny otwór do wypuszczania go!
No dobra, ale po co komu gołębie pod ziemią?
Po pierwsze należy zaznaczyć, że gołębie miały nieograniczony dostęp do powierzchni, a lokowanie gołębników pod ziemią spowodowane było względami praktycznymi-było tam znacznie chłodniej niż na powierzchni, a dostęp ewentualnych drapieżników do tych ptaków był bardzo utrudniony.
Nie istnieje wiele dowodów na hodowlę gołębi na mięso, aczkolwiek nie można wykluczyć takiej możliwości.
Guano!
Głównym powodem hodowli milionów tych ptaków w specjalnie do tego przebudowanych dzwonach było jednak… Ich guano. Gołębie odchody były w starożytności jednym z najlepszych znanych ludzkości nawozów i wedle najnowszych szacunków kolumbarium wyposażone w 1000 nisz na gniazda produkowało aż 12 ton guana rocznie! Tak ogromna ilość nawozu wystarczała, aby przez rok obficie nawozić nawet 1500 drzewek owocowych czy winorośli. A odpowiednie nawożenie miało zasadnicze znaczenie w tym rejonie, gdyż gleby znajdujące się nad warstwą nari, która służyła jako strop dzwonów, bardzo szybko ulegały wyjałowieniu.
Dzięki podziemnym gołębnikom pola uprawne znajdujące się bezpośrednio nad nimi można było stosunkowo niewielkim wysiłkiem nawozić, a następnie transportować na przykład do położonego obok dzwona, w którym znajdowała się prasa do wyciskania oliwy. Oba dzwony mogły być połączone ręcznie wykutym tunelem lub naturalnym ciągiem jaskiniowym. Symbioza, jaka zaszła w regionie Beit Guvrin pomiędzy podziemiami, naturą a człowiekiem jest unikatowa w skali świata i to właśnie dzięki niej ten rejon trafił w 2014 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Dzisiaj większość gołębników została już dawno opuszczona, ale niektóre zajęły nietoperze owocowe, które bardzo szybko się tam zadomowiły i stworzyły gigantyczne kolonie. Co ciekawe, siedliska tych nietoperzy do dzisiaj bardzo skutecznie bronią się przed wizytą człowieka. Fetor wydzielany przez zbierane przez lata odchody tysięcy nietoperzy praktycznie uniemożliwia zbliżenie się do ich siedliska na więcej niż kilkanaście metrów. Wiem, bo sprawdziłem to na własnej skórze, a raczej nosie, ale to już temat na oddzielny artykuł.
Zapraszam do kolejnego odcinka, w którym eksploruję fragment podziemnego miasta wyposażony właśnie w gołębnik.
Autor Kawiak Jones