Srebrne monety na pół dłoni… czyli ogromny skarb talarów z początku XVII wieku odkryty przez poszukiwaczy na Mazowszu. Leśny depozyt którego waga jest równa prawie pół kilo srebra, a wartość numizmatyczna to nawet kilkaset tysięcy złotych!
Na niewiarygodny skarb srebrnych talarów, który jak sądząc po różnorodności mógł ukryć ktoś biorący udział w wojnie 30-letniej, by następnie walczyć z wojskami szwedzkimi w 1655 roku pod Nowym Dworem Mazowieckim i nigdy po niego nie wrócić… W skład depozytu wchodzi 17 talarów z XVII wieku z mennic; saksońskich, niderlandzkich, brandenburskich jak i polskiej. Najstarsza z monet została wybita w 1604 roku, a najmłodsza pochodzi z 1641. Waga całości to w sumie prawie pół kilo srebra, jednak dzisiejsza wartość numizmatyczna może być ogromna.
Całą akcję zorganizowało Polskie Stowarzyszenie Poszukiwaczy „Husaria”, które do pomocy zaprosiło „Triglav” – Stowarzyszenie Historyczno-Badawcze i Nieporęckie Stowarzyszenie Historyczne. To właśnie dwóch poszukiwaczy Szymon Milewski i Sławomir Milewski z SHB „Triglav” odnalazło ten wyjątkowy skarb.
„Wybraliśmy się w okolice Pomiechówka w celu namierzenia drogi rzymskiej, która prawdopodobnie przechodzi tam przez las – i to był główny cel dzisiejszych poszukiwań. Niemniej wiedzieliśmy z opowieści miejscowych, że gdzieś w okolicy znajdowała się karczma, która historią sięgała potopu szwedzkiego. Nie znaleźliśmy jej na mapach więc nie skupialiśmy się zupełnie na tym wątku. Wypad był całkowicie zapoznawczy bo choć mieliśmy tam zgody od kilku lat, nigdy tam nie jeździliśmy przez wzgląd na dość niebezpieczny teren ze względu na wybuchowe relikty drugiej wojny światowej. No ale opowieści o rzymskiej drodze nie dawały nam spokoju. Pojechaliśmy. Zaprosiliśmy Triglav i Nieporęckie Stowarzyszenie Historyczne.” – relacjonuje dla nas Mateusz Sygacz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy „Husaria”
Jak to często bywa w różnych „tematycznych” poszukiwaniach i co jest w sumie jedną z piękniejszych rzeczy w tym hobby – nigdy nie wiemy na co się trafi, a to jak bardzo można się rozczarować i to niekoniecznie negatywnie przekracza zwykle naszą wyobraźnię. Wszystkie monety były w jedynym dołku, na głębokości od 5 do 15 cm.
„Przemierzając las dostałem telefon, że wyszły srebrne monety. Pomyślałem, że jakieś srebrne kopiejki pewnie bo w okolicy były rosyjskie stanowiska z drugiej wojny. Jak ja się zdziwiłem gdy podbiegł do mnie Szymon Milewski z krzykiem, że tata (Sławomir Milewski) znalazł monety jak pół dłoni… Też pobiegłem. Na wierzchu było 6 wielkich monet. Chłopaki poinformował mnie, że w dołku nadal są sygnały. Równocześnie z naszymi okrzykami przybyli grzybiarze zobaczyć co się stało. W tym momencie jako kierujący poszukiwaniami podjąłem decyzję o podjęciu monet ponieważ dość mocno zainteresowały przypadkowych przechodniów. Po telefonie na miejsce przybył również archeolog Piotr Duda. I wtedy się zaczęło… Jedna po drugiej wychodziły. Łącznie wyszło 17 monet, których stan zachowania jest nieprawdopodobny, większość ma zachowane detale.” – opowiada dalej Mateusz, prezes PSP „Husaria”
W skład skarbu wchodzą (po bardzo pobieżnej identyfikacji – niektóre były tak rzadkie, że nie dało się jednoznacznie określić identyfikacji bo zwyczajnie nie było ich w katalogach): 1 Talar 1621 rok – Tyrol (okres hrabstwa Tyrolu lata 1564-1666), 1 Patagon Albert i Elizabeth – rok nieustalony (okres 1616-1621) – Niderlandy Hiszpańskie, 1 Patagon Albert i Elizabeth – jak wyżej (ale inna moneta niż wyżej), 1 talar Fryderyk Wilhelm I z 1641 roku (Brandenburgia – Prusy), 1 Patagon – jak wymieniony drugi (ale jeszcze inna moneta), 1 talar John II z 1623 roku – księstwo Palatynatu – zweibrucken, 1 talar Leopold V 1620 rok, 1 talar Fryderyk I Austriacki – rok nieustalony (okres 1619-1632), 1 talar Rudolf II z 1604 roku, bity w Austrii, 1 talar Johann Georg I rok 1624, Saksonia, mennica Drezno, 1 talar Johann Georg I z roku 1612, Saksonia, mennica Drezno, 1 patagon Filip IV – 1633 rok, Niderlandy Hiszpańskie, 1 patagon Filip IV – rok 1631, Niderlandy Hiszpańskie, 1 patagon Filip IV – z roku 1638, Niderlandy Hiszpańskie, 1 patagon Filip IV – rok 1632, również Niderlandy Hiszpańskie, do tego 1 patagon Filip IV – 16*3 rok, Niderlandy Hiszpańskie (3 cyfra rocznika nieczytelna) oraz rodzynek całego depozytu 1 talar Zygmunta III Wazy z 1630 roku wybity w mennicy Toruńskiej.
Można tylko się domyślać do kogo mogły należeć monety. Być może był to bogaty kupiec, który przed wejściem do karczmy schował w ziemię część z nich by nie wchodzić z tak znaczną sumą. Jednak bardziej prawdopodobne, że były własnością jakiegoś żołnierza walczącego w wojnę 30-letniej. Tego jednak zapewne już się nie dowiemy. Niemniej okres monet wchodzących w skarb wskazywałby bitwę pod Nowym Dworem Mazowieckim. Ciekawostką jest też, że żadna moneta się nie dubluje, nawet każdy patagon choć z jednego okresu to różni się od pozostałych swoim rocznikiem.
Wojewódzku Urząd Ochrony Zabytków w Warszawie został poinformowany o znalezisku i to właśnie on zdecyduje co dalej z monetami. Jestem po rozmowie z muzeum twierdzy Modlin, które jest bardzo mocno zainteresowane przyjęciem tych monet w depozyt bo mogą być ściśle związane z tym rejonem. Jednak ze względu na gigantyczną wartość tych monet wysoce prawdopodobne jest, że WUOZ je przejmie i nie pozwoli na przekazanie do muzeum w twierdzy Modlin, które ściśle współpracuje właśnie z odkrywcami ze stow. Triglav.
Zdjęcia: Tomasz Fijałkowski, Anna Twarowska, Mateusz Sygacz
Odkrycie jak strzał w totka. Nawet nie trzymałem w ręku takich monet.
W treści wkradł się błąd: „Najmłodsza z monet została wybita w 1604 roku, a najstarsza pochodzi z 1641.” Powinno być odwrotnie.
Prawda jest jak zawsze rozdmuchana,Paragony Niderlandzkie są tak popularne że cena ich kupna oscyluje ok 1000 zł góra, więc wartości wcale nie jest taka zawrotną jedynie faktycznie Talar Zygmunta to już spora sumka a co do tego że Warszawka kładzie łapkę na wszystkim co wartościowe to wiemy nie od dziś ciekawe jaką nagrodę dostaną ci co to znaleźli? Dyplom na ścianę i uścisk dłoni prezesa? Żenada
I jeszcze Toruniaka porysowali…
Dlatego jeśli ja kiedykolwiek coś wykopię to to co ma wartość historyczną z chęcią oddam do muzeum a pozostałe bibeloty to nawet się nie przyznam.
Jestem dopiero na etapie wyboru sprzętu więc pierwsze wykopki mam przed sobą.
Hehe, jeśli oddasz do muzeum to po resztę bibelotów przyjdą sami…
Najlepiej do muzeum oddac anonimowo – wyslac poczta z jakiejs zapadlej dziury na drugim koncu Polski. Wtedy gestapo nie bedzie mialo tak latwo znalezc tego co oddal.
Dopiero zaczynasz przygode z wykrywkami? Hmmm spozniles sie o jakies 20 lat 🙂
Mam nadzieję że znalazca otrzyma od państwa przynajmiej połowę wartości tych monet, dzięki niemu będzie można oglądać je w muzeum.
Debili nie sieją ,sami się rodzą
Legalny właściciel nie chował by tak niestarannie bo znał wartość ,sakwa mieszek ,a znalezisko wymieszane z ziemią.Wykopał,wygrzebał dziurę w ziemi wrzucił monety i udeptał.To jest prawdopodobnie skradziona komuś kolekcja,lub jej fragment i okres ukrycia to prawdopodobnie 2-ga wś lub po.,Zapomniał gdzie lub nie przywiązywał wagi do srebra ,bo w kolekcji mogły być złote.Każda inna nic się nie powtarza to musiała być kolekcja.
Też tak pomyślałam, już sam fakt , że każda moneta jest inna wskazuje na to ,że to kolekcja monet
Ciekawe, jaki procent stanowią dublety ze słynnego złotego skarbu z Bydgoszczy (486 szt. –odkrycie 2018r.). To może pomóc wyrobić pogląd na temat talarów.
Co to za talarowie? Ci z serialu Dom ?
Gratuluję.
Panowie znalazcy otrzymają dyplom, plus kubek.
A Panowie muzealnicy potrzymają w szufladzie, a później zamienią na gotówkę na aukcji numizmatycznej i kupią sobie coś do muzeum.
Handlarze puszczą dalej…