Korona hełmowa króla Kazimierza Wielkiego znaleziona została pod korzeniami drzewa przez ogrodnika w trakcie prac porządkowych na terenie Wyższego Seminarium Duchownego przy kościele św. Michała w Sandomierzu.
Insygnium to zostało znalezione przypadkowo dokładnie w 1910 roku i było uznane za sensację archeologiczną stulecia. Odkrył je Ignacy Strugalski pracujący jako ogrodnik przy kościele w Sandomierzu. W nagrodę za swoje odkrycie dostał drewno na budowę domu, który według jego praprawnuka stoi po dziś dzień!
Ten wyjątkowy i intrygujący zabytek jest zaledwie jedną z trzech zachowanych w Europie koron hełmowych. Prowadzono spory na temat autentyczności znaleziska. Zaraz po I wojnie światowej pochodzenie przedmiotu wyjaśnił prof. Marian Morelowski, według którego Kazimierz Wielki miał złożyć koronę jako wotum do kolegiaty sandomierskiej na krótko przed swoją śmiercią. Jak twierdził ten wybitny historyk sztuki korona miała być przypinana do hełmu i używaną przez monarchę w podróży.
Wokół zabytku jest więc wiele tajemnic – nie wiadomo chociażby, kto dokładnie i kiedy ją ukrył oraz dlaczego nie ma o niej wzmianek w inwentarzach kościelnych. Do dziś dnia nie przeprowadzono również wnikliwych badań laboratoryjnych, a o koronie brak jest wzmianek historycznych.
Trzeba jednak przyznać że po zestawieniu jej z szkicem wykonanym w latach 1873-1875 prezentującym koronę grobową Kazimierza Wielkiego, ukazuje spore ich podobieństwo.
Istnieje więc duże prawdopodobieństwo że prof. Morelowski miał więc rację twierdząc że jest to jedno z oryginalnych regaliów królewskich. Hipotetyczny czas jej powstania został określony na trzecią ćwierć XIV wieku – czyli właśnie czasy, w których żył król Kazimierz.
Czy wiadomo coś o kruszcu, z którego została wykonana, i o kamieniach, którymi została przyozdobiona?
metal to chyba blacha miedziana – może to rekwizyt z filmu?
Powinien powstać o nim jakiś dobry film lub serial. Ale skupiający się na nim a nie jakiś innych postaciach. Chętnie bym obejrzał, prawie jak wiedźmin by to było.