Najbardziej spektakularnym eksponatem, który znajduje się w muzeum Powstania Warszawskiego jest replika samolotu Liberator podwieszona pod sufitem hali wystawowej. Nadszedł czas aby przedstawić historie samolotu na podstawie którego powstała ta replika. Będzie to historia o pięknej maszynie i jej bohaterskiej załodze, która ruszyła na pomoc Powstaniu i zapłaciła za to najwyższą cenę…
Przenieśmy się do roku 1944 jest noc z 14 na 15 sierpnia samolot Liberator VI z 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych, oznaczony literami GR-S, o numerze ewidencyjnym KG890 przecina nocne niebo nad okupowanym krajem, wracając z nad płonącej Warszawy, która potrzebowała jak tlenu zaopatrzenia dla walczących powstańców. Zrzut zasobników z zaopatrzeniem udał się a załoga nie mogła pomóc już bardziej wiec maszyna skierowała się z powrotem w stronę Włoch do macierzystej bazy na lotnisku Campo Casale koło Brindisi.
Załodze mogło się wydawać, że najgorsze już za nimi i bezpiecznie uda się zakończyć misję. Gdy samolot zaczął nabierać wysokości by pokonać Tatry, w rejonie Bochni, został wykryty przez niemiecki nocny myśliwiec. Ciszę nad śpiącym miastem rozerwał odgłos karabinów maszynowych, nocny łowca i jego ofiara rozpoczęli walkę o życie… Zawiodły próby obrony ogniem tylnej wieżyczki strzeleckiej oraz uniki wykonywane przez pilotów, Liberator został trafiony w jeden z silników oraz zbiorniki paliwa… zapalił się. Mimo pożaru bohaterskim pilotom udało się poprowadzić maszynę jeszcze przez kilka kilometrów w rejon wsi Nieszkowice Wielkie. Ryk silników konającej maszyny i ciągnące się za nią snopy ognia zaalarmowały mieszkańców wsi.
Tej pamiętnej nocy od płonących szczątków maszyny wybuchły w wiosce pożary, które strawiły kilka zabudowań. Załoga maszyny do samego końca walczyła o życie, gdy samolot znajdował się na niewielkiej wysokości próbowali wyskakiwać z płonącej maszyny, niestety było zbyt nisko by spadochrony zadziałały prawidłowo i nikomu z lotników nie udało się przeżyć. Według relacji świadków jeden z nich po upadku żył jeszcze przez chwilę jednak nie było już dla niego ratunku i po chwili wielkich cierpień zmarł. Gdy mieszkańcy wsi zorientowali się co się wydarzyło mężczyźni pospieszyli na miejsce katastrofy, pojawili się również oddział partyzancki AK, pod dowództwem kpt. Sasaka pseud. „Wir” który miał za zadanie zabezpieczyć wrak. Członkom AK nie udało się jednak zabezpieczyć wraku, wśród miejscowej ludności niestety znaleźli się tacy którzy za wszelką cenę chcieli wzbogacić się na katastrofie.
Oczywiście można zrozumieć, że biedna ludność dotknięta koszmarem okupacji zaczęła zabierać z wraku Liberatora rzeczy, które mogły się przydać w codziennym życiu, ale niestety doszło również do zbezczeszczenia ciał poległych lotników. Zostali rozebrani do naga i obrabowani z prywatnych rzeczy. Według zasłyszanej opowieści miejscowych jeden z szabrowników miał kłopot ze ściągnięciem sygnetu jednego z poległych więc odciął go razem z palcem zmarłego…
Rankiem na miejsce katastrofy przybył niemiecki patrol wśród którego był prawdopodobnie as Luftwaffe frontu wschodniego oberleutnant Gustav Eduard Francsi odpowiedzialny za zestrzelenie samolotu. Niemcy zrobili sobie zdjęcia z wrakiem i poległymi lotnikami. Zabrali co cenniejsze wyposażenie samolotu a na koniec nakazali miejscowym pochować zwłoki w polach z dala od wsi i wrócili do Bochni.
Miejscowy proboszcz ks. Stanisław Kapusta oraz dziedzic pobliskiego majątku Stanisław Sękowski zdecydowali by złamać polecenie i wyprawić poległym uroczysty pogrzeb na cmentarzu parafialnym. W czasie kazania ksiądz Kapusta wezwał mieszkańców do oddania zrabowanych rzeczy osobistych pilotów, jednak wezwanie kapłana okazało się bezskuteczne. Skuteczniejszy okazał się za to sposób żołnierzy AK, którzy odwiedzili miejscowych gospodarzy szukając własności zmarłych używając siłowych argumentów takich jak chłosta dla ujawnionych rabusiów…
17 sierpnia na cmentarzu w Pogwizdowie odbył się uroczysty pogrzeb załogi B-24 w którym uczestniczyło kilkaset osób. Uroczystość była zabezpieczana przez członków AK, którzy pilnowali pobliskich dróg dojazdowych w obawie przed Niemcami. Na zakończenie pogrzebu została oddania salwa siedmiu strzałów. Po zakończeniu wojny ciała lotników zostały przeniesione na cmentarz Rakowicki w Krakowie. Do dnia dzisiejszego na cmentarzu w Pogwizdowie pozostał symboliczny grób, a w miejscu katastrofy powstał pomnik, w skład którego wchodzi łopata ze śmigła Liberatora. Imię Lotników Polskich nosi też Zespół Szkół Gminnych w Nieszkowicach Wielkich. Co roku w miejscu katastrofy obok pomnika odbywają się uroczystości.
W katastrofie polegli: kpt. pil. Zbigniew Szostak, sierż. pil. Józef Bielicki, kpt. obs. Stanisław Daniel, plut. rtg. Józef Witek, plut. mech. pokł. Wincenty Rutkowski, plut. bomb. Tadeusz Dubowski oraz plut. strz. Stanisław Malczyk. Cześć ich pamięci!
W roku 2006 rozpoczęły się prace nad makietą samolotu w skali 1:1. Zaprojektowano ją w oparciu o 27 rolek mikrofilmów z dokumentacją techniczną sprowadzoną ze Stanów Zjednoczonych. Na temat detali wyglądu maszyny konsultowano się z żyjącymi lotnikami 1586 Eskadry. Do budowy repliki użyto oryginalnych fragmentów maszyny pozyskanych od okolicznych mieszkańców. Jako ciekawostkę można dodać ze jeszcze na początku lat 70 w stawie nieopodal dworu znajdowały się dwa silniki B-24. Nadal po wielu latach w okolicznych gospodarstwach można jeszcze znaleźć fragmenty maszyny wykorzystane jako narzędzia codziennego użytku. Uroczyste otwarcie dla zwiedzających makiety Liberatora nastąpiło 3 maja 2006 r. Miejsce to nazywane jest „Salą pod Liberatorem”. Obok samolotu umieszczono ekspozycję, na której prezentowane są życiorysy załogi kpt. Szostaka i zasobniki z zaopatrzeniem zrzucane na Warszawę.
Obecnie replika samolotu Liberator jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych części ekspozycji muzeum Powstania Warszawskiego odwiedzanego tłumnie przez ludzi z całego świata. Warto poznać jego historie, która wiąże dzieje Warszawskiego zrywu z niewielką miejscowością w Małopolsce.
[…] Katastrofa pod Krakowem 14/15 sierpnia 1944 roku, po zrzucie nad Warszawą pomocy powstańcom, Liberatora B24 z logo „śmierć na zasobniku”, którego replika jest w Muzeum Powstania Warszawskiego: […]