Dokładnie od lipca ubiegłego roku utrzymywano tę informację w tajemnicy – poszukiwacz odkrył cenny zabytek w rzece Pilica. Teraz przedmiot trafił wraz z innymi zabytkami do radomskiego muzeum, a archeolodzy przebadali miejsce jego odkrycia.
Dopiero kilka dni temu odbyły się badania archeologiczne w miejscu okrycia niezwykłego zabytku, którym jest bransoleta z kultury łużyckiej. Trafiła już w październiku ubiegłego roku do radomskiego Muzeum im. Jacka Malczewskiego, gdzie została przekazana przez delegaturę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Radomiu. Do WKZ zgłosił ją natomiast jeszcze w lipcu ubiegłego roku detektorysta.
„To był początek świetnej współpracy ludzi i instytucji.” – napisali na swoim profilu pracownicy muzeum, którzy opisują następstwa odkrycia pasjonata i nietypowych podwodnych badań archeologicznych.
Ornamentowana bransoleta wielozwojowa wykonana z stopu miedzi, która trafiła do muzeum wraz z innymi cennymi zabytkami kultury łużyckiej jak; fragmenty naczynia ceramicznego oraz nagolenniki, wydatowana została na VI wiek przed naszą erą, czyli epokę brązu. Jej opracowanie jest przygotowane przez archeolog Mirosławę Andrzejowską, pracującą na co dzień w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie.
Mając na uwadze lokalizację odkrycia, cała ekspedycja badawcza wymagała dużych nakładów organizacyjnych. Jej kierownikiem jest Łukasz Karczmarek z PMA w Warszawie. W całej akcji wzięli udział również płetwonurkowie z wydziału Archeologii Podwodnej Uniwersytetu Warszawskiego, przedstawiciel Warszawskiego Klubu Płetwonurków i oczywiście sprawca całego zamieszania – odkrywca zabytków Mateusz Szarek.
Już wiemy że badania zostaną powtórzone, gdy poziom wody który wzrósł po intensywnych deszczach znów opadnie.
Jak można dowiedzieć się z relacji na profilu Muzeum im. Jacka Malczewskiego – „W poprzednim roku woda sięgała kolan, zaś teraz, sami Państwo zobaczycie, było bardzo głęboko. Znalezienie czegokolwiek graniczyło z cudem.” – mimo to udało się wydobyć i uratować kolejny zabytek z czasów bransolety, poinformowali na portalu facebook.
Co o swoim znalezisku i samym momencie odkrycia ma do powiedzenia nam detektorysta Mateusz Szarek?
– „Pierwsza moja myśl to szok i pytania, skąd się to tu mogło wziąć, czy to rzeka przyniosła czy też może coś w tym miejscu rzeczywiście może się znajdować. Odkąd pamiętam zawsze w tym miejscu przewijało się sporo ludzi, dlatego byłem pod bardzo dużym zdziwieniem i wrażeniem że mimo to, udało mi się znaleźć tak rzadki przedmiot.” – powiedział poszukiwacz
Dobrze więc się stało, że ta historia wydarzyła się właśnie Tobie. Zabytek wygląda bardzo zjawiskowo i niecodziennie, wiedziałeś od razu z czym masz do czynienia?
– „Szczerze mówiąc to od początku miałem pewne przypuszczenia, po dokładniejszym zbadaniu tej bransolety udało mi się ustalić czym dokładnie i ile lat może mieć. Od zawsze moja pasją była właśnie historia. Sporo czasu więc poświęcałem na rozwijanie tego, dopiero za jakiś czas doszedł wykrywacz metali i tak narodziła się we mnie dusza odkrywcy…” – podsumował Mateusz
Jak widać pasja i ciekawość rodzi się w ludziach dużo wcześniej, a odkrywcą zostaje się jednak głównie z przypadku. Pamiętajcie że warto jednak własne pasje rozwijać świadomie, mając na uwadze w tym przypadku nasze wspólne dziedzictwo i kulturę… Nawet w drobnych lokalnych aspektach, które składają się na szerszy obraz całości.
Ja bendac dzieciakem .czasem jezdziłem z ojcem na spend swin. Tam był skup złomu. .widzałem na tym spendzie identyczno.
chyba bozia panu zaszkodzila, moze sie pan wystraszyl albo te zniszczone przez koscielnikow ludy pana nachodza