Kolejny niezwykły zabytek wydobyty z Odry w trakcie inwestycji „Modernizacja toru wodnego Świnoujście – Szczecin do głębokości 12,5 metra”. Odkryto i zidentyfikowano silnik B-17 „Latającej Fortecy” ma on ścisły związek z trudną historią Szczecina podczas II wojny światowej.
Piszę że „kolejny” zabytek ponieważ już wcześniej informowałem na tym portalu o niecodziennych odkryciach do których doszło w trakcie trwania tej inwestycji. Był artykuł gdzie pokazałem odkryty silnik samolotu oraz jego śmigło czy inne zabytkowe obiekty, w kolejnym tekście prezentowałem Wam natomiast średniowieczny miecz, który zachował się wraz z skórzaną pochwą. Z pewnością nie są to jednak wszystkie przedmioty wydobyte z dna kanału, inne zapewne będą prezentowane po zakończonych konserwacjach.
Efekty prowadzonych prac przy pogłębianiu toru wodnego Świnoujście-Szczecin zaskakiwały więc już nie pierwszy raz. W ostatnim czasie, decyzją Urzędu Morskiego w Szczecinie oraz Zachodniopomorskiego WKZ zbiory Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu wzbogaciły się o elementy Boeinga B-17 czyli tzw. Latającej Fortecy. Był to czterosilnikowy samolot bombowy dalekiego zasięgu o konstrukcji całkowicie metalowej i produkcji amerykańskiej. Został on zaprojektowany i zbudowany w połowie lat 30. XX wieku. Rozpiętość skrzydeł tej maszyny wynosiła 31 metrów, a jej długość to 22 metry, masa własna to 16 ton, a jako uzbrojenie posiadał 13 karabinów maszynowych M-2 Browning kal. 12,7 mm oraz do 7983 kg bomb w komorze bombowej w środkowej części kadłuba. Samoloty podczas wojny były używane do bombardowania ważnych celów na terenie Niemiec i okupowanych przez nich krajów.
Według przeprowadzonej identyfikacji, silnik należał do maszyny prowadzącej wyprawę bombową nad fabrykę benzyny syntetycznej w Policach – jednak załodze bombowca nie było dane tam dotrzeć. Samolot został zestrzelony dokładnie 7 października 1944 roku, podobno „rozpadł się w powietrzu” – udało się też zidentyfikować jego załogę.
Jak poinformowało muzeum, jest to dokładnie gwiazdowy silnik lotniczy Wright R-1820-97 Cyclone serii G opracowany został na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX w. w zakładach Curtiss-Wright Corporation z siedzibą w Bufallo (Stan Nowy Jork) jako rozwinięcie modelu Wright P -2 z roku 1925. Produkcja uruchomiona została w 1932 r. i trwała, uwzględniając modernizacje, do lat pięćdziesiątych. Oprócz zakładów w Bufallo, podczas II wojny światowej wytwarzanie licencyjne prowadziły fabryki Pratt & Whitney Canada, Lycoming oraz Studebaker Corporation (zachowana na odnalezionym egzemplarzu tabliczka znamionowa wskazuje właśnie na tego producenta). Był wyposażony w turbosprężarkę General Electric, dziewięciocylindrowy Wright R-1820-97 Cyclone serii G charakteryzował się pojemnością 29.88 l i mocą 1200 KM przy 2,5 tys. obr./min. Wyposażono go w gaźnik Stromberg PD12K10. Paliwo jednostki stanowiła standardowa, amerykańska benzyna lotnicza o wartości oktanowej 87. Cztery silniki zainstalowane parami na skrzydłach bombowca B-17 były w stanie rozpędzić tę ważącą 24.500 kg maszynę do prędkości nieco ponad 460 km/h (średnia wynosiła ok. 290 km/h). Wszystko wskazuje na to, że wydobyto elementy silnika nr 3 samolotu B-17.
Należał on do bombowca Boeing B-17G o numerze płatowca 44-8046 z 457 Grupy Bombowej 750 Eskadry Bombowej z 8 Armii Lotniczej Stanów Zjednoczonych. Na pokładzie samolotu znajdowała się jedenastoosobowa załoga, z czego ponad połowa zginęła.
Zginęli:
- kpt. Alfred W. Fischer – pierwszy pilot,
- kpt. Henry P. Loades – bombardier,
- sierż. John W. Koehler – strzelec górnej wieży,
- sierż. Ancil U. Sheperd – radiooperator,
- mjr Gordon H. Haggard
- por. Edward A. Jr. McNeal – strzelec ogonowy.
Przeżyli i trafili do niewoli:
- płk James R. Luper – dowódca,
- mjr Norman A. Kriehn
- por. William J. Morrow
- por. Frederick N. Asbell
- sierż. John H. Derling nawigator,
Dzięki precyzyjnej identyfikacji silnika i maszyny znamy dokładny przebieg feralnego lotu z jesieni 1944 roku. Ostatnie chwile załogi znamy z dokumentów amerykańskiej agencji rządowej Defense POW/MIA Accounting Agency, które są w posiadaniu kołobrzeskiego muzeum.
„Samolot wystartował z lotniska o kryptonimie Station 130 w Anglii. Cała grupa licząca 149 bombowców B-17, wchodząca w skład 8 Armii Lotniczej Stanów Zjednoczonych, miała za zadanie zbombardować fabrykę benzyny syntetycznej w Policach. Po zakończonej misji do bazy nie powróciło 17 zestrzelonych maszyn, a z tych, które wróciły 106 było uszkodzonych. Nasz B-17 już podczas zbliżania się do celu, w wyniku intensywnego i celnego ognia niemieckiej artylerii przeciwlotniczej został uszkodzony. Zgodnie z zeznaniami naocznych świadków najpierw zapalił się silnik nr 2, a potem prawdopodobnie silnik nr 3. Po zapaleniu się silnika nr 2 samolot wypadł z szyku i wszedł w stromy ślizg, przez chwilę był pod kontrolą, a później zaczął spadać ostro po spirali, odpadło prawe skrzydło, a potem część ogonowa, następnie eksplodował w powietrzu i rozpadł się na wysokości około 15000 stóp. Według raportu wszystkie fragmenty samolotu spadły do Zalewu Szczecińskiego. Świadkowie zeznają, że widzieli również od 2 do 9 spadochronów, z czego jeden w płomieniach. Samolot prawdopodobnie nie zrzucił bomb, ponieważ drzwi od komory bombowej były zamknięte. W odtajnionych aktach znajdują się informacje o niektórych członkach załogi i tak sierż. John W. Koehler zmarł w szpitalu w Szczecinie 07.10.1944 r. i został pochowany na Cmentarzu Wojskowym w Szczecinie. Ciało por. Edwarda A. Jr. McNeala zostało wyrzucone na brzeg w dniu wybuchu samolotu i również pochowane na cmentarzu. Dowódca płk James R. Luper, por. William J. Morrow i mjr Norman A. Kriehn zostali wyciągnięci z wody przez jednostkę niemieckiej marynarki wojennej i trafili do niewoli. Williama Morrowa przewieziono jako jeńca wojennego do Szpitala Marynarki w Świnoujściu. Por. Frederick N. Asbell został wzięty do niewoli w miejscowości Święta niedaleko Polic w dniu katastrofy ok. godz. 14.00. Ciężko ranny kpt. Henry P. Loades zmarł i został pochowany na cmentarzu w Szczecinie.” – można przeczytać w szczegółowym opisie na stronie muzeum
Według historyków oraz amerykańskiej agencji w pozostałościach leżącego na dnie zalewu samolotu mogą wciąż znajdować się szczątki 4 członków załogi.
Silnik do końca czerwca 2021 roku można będzie oglądać na dziedzińcu Muzeum Narodowego w Szczecinie – Muzeum Tradycji Regionalnych (ul. Staromłyńska 27). W lipcu zostanie przewieziony do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu (ul. Emilii Gierczak 5), a docelowo trafi do Muzeum Lotnictwa i Techniki Wojskowej w Rogowie.
Sporo oficerów jak na jeden samolot.