Dokładnie dnia 5 października 1827 roku o godzinie 9:30 w okolicach wsi Fasty na Podlasiu 7,5 km od Białegostoku miało miejsce zjawisko deszczu meteorytów.
Meteoryt Białystok jest achondrytem(meteoryt kamienny), należącym do eukrytów. Jego gęstość wynosi 3,17 g/cm3. W składzie mineralogicznym wyodrębnić można następujące minerały: augit, anortyt, bronzyt, oliwin, pigeonit i trydymit. Ocenia się, że meteoryt pochodzi z planetoidy Westa.
W sumie szacuje się że łączna ilość meteorytów które udało się znaleźć posiadają masę 4 kg – większość z nich znajduje się w zagranicznych kolekcjach. Wiele spadających okazów trafiło w błota i rzekę Supraśl. Do dzisiaj zachowało się niewiele tych meteorytów, największe fragmenty znajdują się dziś w zbiorach muzeów w Berlinie i Wiedniu. W Polsce znajduje się zaledwie kilka okruchów o łącznej wadze poniżej 20 g, większość w zbiorach prywatnych. Jedyny obecnie publicznie dostępny polski okaz znajduje się w Muzeum Ziemi PAN w Warszawie i waży zaledwie 4 g. Został on nabyty przez muzeum w 1939 roku drogą wymiany z Muzeum Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie.
Opis okoliczności spadku wg Jana Wolskiego (pisownia oryginalna):
(…) Dnia 23 września 1827 r. (w piątek) między godziną 9 a 10 rano, gdy po większej części mieszkańcy wsi Fastów zajęci byli wybieraniem warzywa w ogrodach, dała się słyszeć wielka eksplozja w powietrzu wcale wypogodzonym i naraz wiele innych powtórzonych jakby wystrzałów karabinowych, co zwróciło uwagę obecnych na ogrodach i w różnych miejscach na polu pracujących ludzi, po czym nastąpił mocny świst połączony z dźwiękiem ciał szybko spadających i silne uderzenia w kilku miejscach o ziemię. Zjawisko to zatrwożyło na czas niejaki wszystkich ludzi, ale po przejściu strachu, kiedy jeden z nich odważył się zbliżyć do miejsca spadku i podjął kamień czarny i ukazał skupionemu ludowi, ten ośmielony rozbiegł się na inne przez podniesiony pył zanotowane miejsca i poznachodził podobne kamienie. Za świadectwem ledwo nie całej wsi mieszkańców, spadło wiele innych kamieni na błota i rzekę Supraśl pod samą wsią płynącą. Postać zewnętrzna mniej więcej kulista, powierzchnia nierówna, czarna, lśniącą się lawą pokryta, masa wewnętrzna popielata, mocno przepalona, krucha, wejrzenie pumeksu zbitego mająca, kryształami oliwinów i chlorytu przecięta, odłam drobno ziarnisty, nierówny, ciężkość gatunkowa mierna. (…)
Swoją relację Wolski kończy tak:
(…) Wątpliwości nie ulega, że one się przez ogień utworzyły, i że wielka bryła spadła z bardzo znaczney wysokości, (może i z Xsiężyca); dostawszy się zaś do zagęszczoney atmosfery, dla chyżości i tarcia rozpaliła się i pękła. Ztąd powstała pierwsza silna explozya o kilka mil na około słyszana, po czém nastąpiły cząstkowe pękania, podobne do wystrzałów karabinowych, z czego zrobił się huk i szum w powietrzu: że zaś ciepło bardzo wielkie bydź musiało, przeto powierzchnia ich stopiła się i całkowicie lawą się oblała. Wszystko to już stało się w niewielkiey odległości od ziemi: gdyż obecni, przerażeni byli wystrzałami i świstem (podług ich wyrażenia) jakby muzykalnym nad ich głowami: poczém natychmiast kamienie spadać zaczęły. – Jan Wolski Radca Dworu, Nauczyciel Fizyki Gymnazyum Białostockiego.
Pełną relację Jana Wolskiego możecie przeczytać tutaj. Na wielkie uznanie zasługuje dociekliwość i obeznanie z tematyką! Swoją relację Wolski pisał w 1827 roku, kiedy to jeszcze teorie kosmicznego pochodzenia meteorytów nie były tak rozpowszechnione. Trzeba dodać że jego hipotetyczny opis zjawiska spadku jest bardzo bliski rzeczywistym procesom.